Dlaczego dziś tak trudno rozpoznać, kto naprawdę chce być blisko, a kto szuka tylko wygodnej przystani?
O mądrości dawnych rodów i o tym, jak bardzo dziś brakuje nam wsparcia.
Ile razy zadałaś sobie to pytanie:
„Dlaczego nie widziałam tego od razu?”
Dlaczego tak łatwo uwierzyć w piękne słowa, w zapewnienia, w to, co na początku wydaje się czułością i zainteresowaniem?
Dlaczego dopiero po czasie czujesz, że coś było nie tak – choć przecież intuicja dawała sygnały od samego początku?
Jeszcze kilka pokoleń temu było inaczej.
Nie dlatego, że ludzie byli „lepsi”.
Ale dlatego, że kobieta nie była sama w tych decyzjach.
Była częścią rodziny, wspólnoty, w której inni też patrzyli i czuli.
I mieli odwagę powiedzieć: „Ten człowiek nie jest dla ciebie.”
Kiedyś kobieta nie wybierała sama.
Nie dlatego, że ktoś za nią decydował.
Ale dlatego, że miała wokół siebie ludzi, którzy widzieli więcej.
Ojciec, dziadek, babcia, siostry, ciotki…
Ludzie, którzy potrafili dostrzec intencje ukryte pod uśmiechem.
Ludzi, którzy znali życie, znali ludzkie mechanizmy, widzieli niejedno.
Potrafili zauważyć, kiedy mężczyzna chce budować bliskość, a kiedy szuka tylko wygodnej przystani na chwilę.
Kiedy naprawdę jest gotowy być przy kimś w całości, a kiedy tylko szuka sposobu na swoje samotności, kryzysy, emocjonalne głody.
Jeśli widzieli, że to niebezpieczne – mówili.
Jeśli widzieli, że to niezdrowe – chronili.
Kobieta nie musiała wszystkiego uczyć się na własnych błędach.
Dziś często jesteśmy z tym wszystkim same.
Nie mamy klanu, który patrzy z boku i mówi: „Uważaj.”
Nie mamy babci, która spojrzy i powie: „Nie ufam mu.”
Nie mamy siostry, która usiądzie z nami i powie wprost: „On nie jest gotowy na prawdziwą relację.”
Zostajemy same z iluzją, z nadzieją, z własnym pragnieniem bliskości.
Zostajemy same z rozczarowaniem, kiedy okazuje się, że ktoś chciał jedynie nami się ogrzać.
Zostajemy same z wnioskiem:
„Muszę wszystko przeżyć na własnej skórze, bo nie mam nikogo, kto by mi to powiedział wcześniej.”
I czuję, jak się napinasz. że to romantyzowanie małżeństw aranżowanych, „moja mama się myliła”…
Ja wiem! Doskonale to wiem… Chodzi o mądrość rodu, który patrzy sercem, a nie przez pryzmat swoich pobudek, przez doświadczenie, a nie przez rany…
Potrzebujemy powrotu do wspólnoty.
Nie do patriarchatu. Nie do struktur, w których kobieta nie miała głosu.
Ale do świadomej wspólnoty kobiet.
Do przyjaźni, do rozmowy, do mądrości, do zaufania swojej intuicji.
Do tej przestrzeni w sobie, która mówi:
„Nie oddawaj siebie za szybko. Nie z nadziei. Nie z braku. Nie z potrzeby.”
Pozwól mu pokazać, że umie być obok, kiedy nie jesteś idealna.
Pozwól mu udowodnić, że przychodzi, by budować, a nie tylko coś wziąć.
Niech pokaże, że widzi nie tylko Twoje ciało, ale i Twoje serce.
Jeśli czujesz, że potrzebujesz wokół siebie kobiet, które myślą podobnie,
które uczą się ufać sobie, swojej intuicji, swojemu ciału,
to jesteś w dobrym miejscu.
Tutaj wracamy do siebie. Do tej wewnętrznej, czułej babci, która wie.
Do tej części nas, która mówi:
Miłość nie musi boleć, żeby była prawdziwa.
Więcej o związkach, połączeniach energetycznych pomiędzy kochankami oraz prawdziwej miłości przeczytasz w kategorii „Związki Energetycznie”.
Jeśli czujesz potrzebę oczyszczenia z przeszłości po byłych związkach, zapraszam Cię na oczyszczanie telegoniczne.
ściskam Cię,
Dominika


